Miałem inny pomysł na rozpoczęcie moich wpisów blogowych, ale jak widać pomysły sobie, a życie sobie:):):) Także, tego teges, zaczynam moją przygodę blogową od wpisu, który mam nadzieję, rozjaśni troszkę moją aktualną sytuację z social mediami. Pewnie nie będzie w tym nic odkrywczego, ale jednak jak widać każdemu może się zdarzyć potknięcie i przez to wpadka ze zhakowaniem konta oraz całe pasmo wydarzeń, które potem się zadziały.
Co to znaczy zmieni?
No właśnie… tak naprawdę nic mnie w Krakowie nie trzymało zawodowo, bo nie wyglądało na to, żebym miał się jakoś więcej rozwinąć w zakresie ekonomii. Za to od zakończenia kursu na przewodnika tatrzańskiego w 2011 r. zrobiłem szereg kursów rozwijających mnie pod kątem górskim (o czym szerzej możecie poczytać w zakładce o mnie na mojej stronie www). Wracając do meritum sprawy, stwierdziłem, że choć to ryzykowne to postawię wszystko na jedną kartę. W grudniu 2017 r. zakończyłem pracę, wyprowadziłem się z Krakowa i wróciłem do Zakopanego.
Mój FB i mój fan page na FB
„Szymek musisz mieć stronę www, stronę na FB i fan page na FB – skoro chcesz pracować jako przewodnik w górach – ludzie muszą wiedzieć, że jesteś:):):)” tak właśnie do mnie powiedział mój Przyjaciel. Wiadoma sprawa, jak to mówią: „jak Cię nie ma w Googlach, to nie istniejesz:)”. Proste, wszystko ustalone. Tylko teraz jak to zrobić realnie, bo ja zupełnie się na tym nie znam, ot nie ogarniam tego wszystkiego na tyle dobrze. Z pomocą przyszedł mój kolega, który to wszystko pozakładał, poustawiał, a ja miałem już tylko („tylko – hahahah:):):)”) zacząć wstawiać zdjęcia, opisy itd. Jeden, drugi post jakoś to poszło, potem nauka robienia relacji hahaha- ja i moja nauka FB:):):). Kilka wskazówek z prowadzenia FB – że trzeba umieszczać najlepiej o tej i tej porze, że odpowiadać na komentarze, bo logarytmy, ustawienia i choć co. Dla mnie czarna magia, ale skoro mówi to do mnie osoba, która się na tym zna, to słucham jej:). Wystartowało, coraz więcej znajomych, znajomych – znajomych i tak zostawałem coraz bardziej rozpoznawalny w social mediach.
Odpowiadając na pytanie, czy komentarze nie łechczą mojego ego – no jasne, że łechczą. Przecież to miłe być zauważonym, rozpoznawalnym itp. To nieuniknione, wcześniej czy później stajesz się zauważalny. Zarówno przez tych, co Cię lubią i przez tych, co lubią Cię mniej. Pragmatyka życia – taka prawda i według mnie każdy, kto temu zaprzecza, to oszukuje sam siebie. Druga strona medalu tych całych social mediów:).
Co publikować? Czym się dzielić?
Nie jestem specjalistą w tych tematach. Ja wyszedłem z założenia, że na moich social mediach (insta i fb) będę starał się dzielić z innymi moją dobrą energią, uśmiechem, poczuciem humoru, dawać siebie. Dokładnie w ten sam sposób zachowuję się na co dzień, pracując w górach, szkoląc się, będąc dla innych i z innymi. Nie trzeba nikogo udawać, bo udawanie nigdy do niczego dobrego nie prowadzi, trzeba być sobą.
Staram się umieszczać zdjęcia z gór, z wycieczek, z moich aktywności związanych z rozwojem moich pasji, staram się dzielić emocjami i pięknem przyrody. Czy to się udaje to już pytanie do tych co obserwują moje poczynania, ale mam nadzieję, że nie jest najgorzej.
Lubię też pokazywać piękno przyrody, zachęcać do zwiedzania nowych miejsc, zachęcać do odkrywania na nowo tego co już znane. Gdy ludzie pytają mnie czy nie nudzi mi się iść kolejny raz na Giewont czy Kasprowy czy w inne rejony to odpowiadam, że nie bo każdy dzień, który jest nam dany jest inny. Te góry każdego dnia, każdej chwili się zmieniają. Czasem urzekają swoim pięknem, czasem przerażają swoim gniewem. Ludzie z którymi jestem w górach dzielą się zemną swoimi emocjami, radościami, smutkami, sobą. To wyróżnienie dla mnie i to bardzo duże. To zaufanie, na które pracuje się każdego dnia, każdej chwili. Czują się przy mnie swobodnie, radośnie, bezpiecznie, a przynajmniej tak bym chciał, żeby się czuli.
Jeden z moich instruktorów przewodnictwa powiedział mi kiedyś, że: „ludzie chcą iść w góry i wrócić z nich bezpiecznie, bo tutaj na dole czekają na nich ich Bliscy i na tym polega nasza robota, nasza umiejętność doszkalania się, podnoszenia swoich kwalifikacji. To ma być dla Nich przygoda, która będzie przygodą życia, a nie traumą”. Staram się rozwijać w różnych kierunkach, ale wszystkie z nich prowadzą w mojej ścieżce rozwoju górskiego. Moi przodkowie byli przewodnikami tatrzańskimi (Szymon Tatar Starszy), ratownikami TOPR (Szymon Tatar Młodszy – członek założyciel), mój dziadek Jędrzej Tatar czy mój Tato Stanisław Tatar. Góry w moim życiu były od zawsze, a teraz ja dzielę się nimi z ludźmi, którzy wybierają mnie na swojego przewodnika (każdy taki wybór to dla mnie wyróżnienie i zobowiązanie).
Zaufanie do social mediów? Do Internetu?
Hmmm, dziwne no nie? Może raczej powinien napisać: zaufanie do ludzi, którzy korzystają z tych narzędzi. Wiadomo jak ze wszystkim, czasem można używać ich w słusznej sprawie, czasem w mniej słusznej. Znam takich, którzy do mnie mówią: „Ty Szymek to jesteś jak dziecko we mgle, ciągle wszystkim ufasz”. No cóż taki model, taki urok tego Górala ze Zakopanego hej:):):). Nic na to nie poradzę, nie potrafię się zmienić, co więcej nie zamierzam. Zawsze to podkreślam na moich wycieczkach, szkoleniach czy prelekcjach mówiąc do moich adwersarzy: „piszcie do mnie albo na messenger, albo fb, albo maile jak coś trzeba będzie pomóc w górach – wolę tak niż żeby potem zadziała się (odpukać w niemalowane) jakaś niepotrzebna krzywda”. Zatem na social mediach obserwują mnie różne osoby i rożne do mnie piszą z różnymi sprawami (ale tego rożne tutaj uuuaaa:):):) Efekt końcowy jest taki, że staram się pomagać zawsze, na tyle na ile mogę, jeśli zaś nie mogę to staram się pokierować do osób, które pomogą. Ot życie, normalna sprawa, bycie człowiekiem. Zatem jestem ufnym człowiekiem i ufam innym. Oczywiście można tutaj też coś napisać o intuicji, ale w moim przypadku to chyba nie działa. Jak to mówią w dowcipach, każdy stał w jakiejś kolejce u Szefa z Góry, po jakiś dar. Ja tam stanąłem po miejsce urodzenia, bo ani na intuicję ani na włosy to się nie załapałem :):):)
Co poszło nie tak
Tak oto sobie żyłem, publikowałem, zbierałem komentarze, dzieliłem się opiniami, byłem obecny w social mediach. Słyszałem oczywiście o włamaniach na konta, zhakowaniu konta, ale jakoś nigdy nic poważnego nikomu z moich znajomych się nie stało. Może ja też nie dostrzegałem problemu, póki sam u mnie nie wystąpił? No właśnie, będąc w górach zawsze mówię, że wypadki to kumulacja drobnych zdarzeń, które w końcu prowadzą do nieszczęścia.
Tak samo było ze mną i moim FB. Dostałem na komunikatorze wiadomość od znajomej osoby, że potrzebuje mój numer telefonu (myślę sobie OK, nie ma problemu, w końcu jest powszechnie dostępny w Internecie, może ktoś szuka kontaktu w sprawie wyjścia w góry). Zamiast skoncentrować się na odpisywaniu to zrobiłem to na szybko, ponieważ byłem u siostry w odwiedzinach. Wysłałem swój numer telefonu, później była prośba o wysłanie kilku cyfr w głosowaniu – nie doczytałem – jakieś cyferki oj tam nic poważnego (a że moja czujność była uśpiona, bo myślami byłem gdzie indziej) to poszło. Dopiero coś mnie tknęło gdy przyszła jeszcze prośba o konto albo numer karty kredytowej – wtedy się zorientowałem, że coś nie tego te prośby. Zacząłem czytać i zanim się zorientowałem, to moje konto na fb było już przejęte, a wraz z nim mój fan page, a haker rozsyłał podobnej treści informacje do moich znajomych.
Moi Przyjaciele zareagowali pisząc i dzwoniąc do mnie, ale ponieważ były to już godziny późno wieczorne, to sprawę odkryłem dopiero o poranku. Nie miałem dwustopniowego zabezpieczenia na fb. Na całe szczęście w ostatniej chwili udało mi się zmienić zabezpieczenia na insta i uratować tam moje konto. Potem dziesiątki prób klikania na linki na fb z cyklu „co zrobić jak ktoś ci zhakuje konto” itp. No cóż – nic nie zadziałało, a moja frustracja, rozczarowanie i bezsilność rosła.
Gdzie mogłem porozsyłałem sms o włamaniu na konto, zrobiłem posty na insta, zgłosiłem sprawę na policję, prosiłem kogo się dało, żeby klikali na linki na fb, że konto zhakowane.
Co fb z tym zrobił? Absolutnie nic, poza odpowiedzią, że konto nie nosi znamion włamania. Absolutny dramat, moja bezsilność wobec fb i świadomość, że ludzie z drugiej strony nie wiedzą o tym co się dzieje. Zhakowane konto działało przez ponad 24 h i rozsyłało do moich znajomych w moim imieniu nieprawdziwe informacje. Dopiero po tym czasie zostało zawieszone przez kogoś kto zajmuje się przetwarzaniem naszych danych na fb – DRAMAT!!!
Efekt końcowy na dzień dzisiejszy to utrata wizerunku osoby zaufania publicznego (jedna osoba napisała nawet do Naczelnika TOPR, że jako ratownik TOPR chciałem ją oszukać i wyłudzić od niej dane i pieniądze. Inna została naciągnięta na płatne sms – myślała, że w ten sposób mi pomaga).
Wszystko to kosztowało mnie 48 h stresu, braku snu, braku jedzenia i spadku 1,5 kg wagi. No cóż, nie mogę się nadal po tym wszystkim pozbierać, bo zaufałem urządzeniom, social mediom, które się nie sprawdziły, a w momencie sytuacji podbramkowej okazało się, że żadna procedura ochronna nie działa!!!!
Co dalej?
Założyłem nowe konto, dwuskładnikowe zabezpieczenie, przeprosiłem tych, którzy się na mnie zawiedli. Zacząłem publikować nowe posty, zdjęcia, dzielić się sobą, ponownie. Uznałem, że nie zapłacę 600 zł za prywatne konto i 1200 zł za fan page za możliwość próby odzyskania tych danych od „Mety”. Baza znajomych, z czasem pewnie się odbuduje, zdjęcia zawsze mam na przenośnym dysku, więc ich nie straciłem, a tak naprawdę to one stanowiły podstawę mojego konta.
Nie zmienia to postaci rzeczy, że jestem mega wyobijany i wściekły, na to, że monopolista jakim jest Meta (czyli fb i insta) ma w wielkim poważaniu swoich użytkowników. Jesteśmy nikim dla nich, a nieustannie gromadzą o nas dane wbrew naszej woli. Pseudo linki z pomocą nie działają, ale czy mamy jakiś wybór? Chyba niestety nie:(
Pierwszy wpis blogowy miał być inny ale hmmm nic bez przyczyny się nie dzieje. Zatem pierwszy wpis jest mało górski, ale obiecuję, że się poprawię. Z mojej strony możecie liczyć na to, że będę się starał na swojej stronie dzielić spostrzeżeniami dotyczącymi gór, czy sprzętu, czy być może jeszcze innych tematów.
Wybaczcie mi mój styl pisania, i brak polotu, ale jak to mówią: jak nie umiesz śpiewać czysto to przynajmniej śpiewaj głośno:):):)
Pozdrawiam Was serdecznie, trzymajcie się ciepło i do zobaczenia w górach.
0 komentarzy